START AKTUALNOŚCI BIOGRAFIA KONCERTY DYSKOGRAFIA MULTIMEDIA PRASA KONTAKT FACEBOOK MYSPACE PRESSROOM
MAREK
NAPIÓRKOWSKI - NAP Siedemdziesiąt nagranych płyt, zajęty każdy wieczór, jedna z najbardziej rozpoznawalnych i barwnych postaci na polskiej scenie... Trudno uwierzyć, że dopiero dziś mamy w rękach pierwszy autorski album tego fenomenalnego gitarzysty. Marek Napiórkowski - NAP. Debiut dojrzały, świadomy. Znakomity. Nareszcie. - Przez kilkanaście lat zbierałem doświadczenia, grałem nieomal codziennie, myślałem o muzyce. Powoli znajdowałem w niej swoje miejsce - mówi Napiórkowski. Rozumiałem, że potrzebuję sięgać jak najgłębiej w wielu gatunkach muzyki by moja własna mogła im się wymknąć. Szukałem swojego języka. Na krawędzi wielu stylistyk. W poprzek przyzwyczajeń. Wbrew modom. Istotnie, ten urodzony w Jeleniej Górze, dziś trzydziestopięcioletni muzyk zdaje się być na scenie od zawsze. Od warsztatów jazzowych w Chodzieży, które ukształtowały jego wrażliwość, przez pierwsze koncerty z legendami polskiego jazzu: Janem "Ptaszynem" Wróblewskim czy Tomaszem Szukalskim, nagrania z Tomaszem Stańko przez wieloletnią współpracę z Anną Marią Jopek i udział w słynnej sesji i koncertach z Patem Metheny aż po współprowadzoną z Arturem Lesickim, wielokrotnie nagradzaną grupę Funky Groove. Śmiało można rzec: Nap był wszędzie. Przychodzi na myśl filozofia Michaela Breckera, który dokładnie w ten sposób zbudował swoją pozycję. Grać ze wszystkimi, wpisywać się w wiele kontekstów, nadawać im muzyczny sens- ale zawsze pozostać sobą, znaleźć swój ton. - Zmuszony do zakwalifikowania tego albumu powiedziałbym, że jest jazzowy. Jego energia, koncept, brzmienie- są w jazzowym duchu. Improwizacja, element ryzyka, porozumienie... ta płyta przecież powstała na żywo w studiu i świetnie tłumaczy się na język mojego jazzowego kwartetu na koncertach. Ale uważny słuchacz dostrzeże tam tak wiele odniesień... muzyka jest przecież ogromna, czemu mamy ją zamykać w gettach, znakować? Ten jazzowy kwartet, o którym wspomina Napiórkowski był podstawą składu płyty. - Piotr Wyleżoł na pianie Fendera. To wspaniały jazzowy muzyk jeden z tych, którzy grając jakby „do wewnątrz”, bardzo introwertycznie, potrafią dotykać naszych najczulszych punktów. Beż żadnych fajerwerków, popisów, sama esencja... Bas Fodery i kontrabas to Robert Kubiszyn, z którym Marek gra od lat w zespole Anny Marii Jopek a także Henryka Miśkiewicza i w projekcie Doroty Miśkiewicz. Kompletny wirtuoz swoich instrumentów. - Rozumiemy się pozawerbalnie, jesteśmy czasem jak jeden organizm, może dlatego, że gramy ze sobą tak często… Robert to rzadki przypadek mistrza na kontrabasie i elektrycznej basówce jednocześnie. Taka wszechstronność ogromnie poszerza spektrum stylistyczne i brzmieniowe… Na perkusji Robert Luty, jeden z najbardziej rozchwytywanych sidemanów w kraju, od projektów jazzowych, poprzez grupę Poluzjanci aż po zespół Edyty Górniak. - Lutek to niezwykle wrażliwy, intuicyjny muzyk, który jednocześnie ma śmiertelny cios na swoim instrumencie - rzadkie połączenie, idealny do moich szerokich zainteresowań... Album NAP przynosi też kilka nadzwyczajnych, gościnnych występów. Jedyną piosenkę śpiewa Anna Maria Jopek. - Gram z Anką siedem lat. To już więcej niż zespół, to rodzina. U niej w piwnicy spędziliśmy dwa wieczory i skomponowaliśmy kilka piosenek, na całkowitym luzie, jedna po drugiej. Trzy z nich nagraliśmy na jej płytę Niebo, która wyjdzie jesienią, a jedną wybrałem na mój projekt, pasowała idealnie do harmonicznej gęstości albumu NAP. Na fortepianie gra Leszek Możdżer. - Z Leszkiem nagrałem cztery płyty u Anki i spędziliśmy kilka tygodni w jej trasie Farat. Cóż więcej można o nim powiedzieć poza tym, co media powtarzają w zachwyceniu bez przerwy? To świetny muzyk, cudownie, że udało się nam nagrać tę sesję, zwłaszcza teraz, kiedy Leszek jest już właściwie nieuchwytny. Saksofonista Henryk Miśkiewicz - legendarny dźwięk w polskiej muzyce. Marek gra na co dzień w jego zespole (nagrali w ubiegłym roku płytę Full Drive) i obaj są we wszystkich projektach Jopek. - Henryk to marka, to znak, to ten „firmowy ton” i niespotykana wrażliwość. Radość i zaszczyt grać z nim co wieczór, cudownie mieć jego zawsze wielką muzykę na własnej płycie! Pojawiła się także Dorota Miśkiewicz w dwóch zachwycających wokalizach (temat Proxima Parada to natychmiastowy klasyk w swoim gatunku!), Krzysztof Herdzin grający piękne solo na fortepianie oraz Tomasz Kałwak, mistrz „drugiego planu”. - Tomek wymyśla cudowne hałasy, dziwne brzmienia, swoje wielowarstwowe tajemnice. Ta płyta bez niego byłaby zupełnie inna... UTWÓR PO UTWORZE (mówi Marek Napiórkowski) Spróbujmy w rozmowie z kompozytorem podjąć się nawigacji, przeprowadzić przez sieć rozkosznych pułapek zastawionych na spragnionego przygód słuchacza płyty NAP: 1. Levitation To charakterystyczny dla mnie i utwór, i ton instrumentu. Wprowadza w tajemniczy nastrój, zaprasza, uchyla drzwi. Ballada która powoli staje się coraz bardziej intrygująca. Na jej szczycie buduje się dżanglowy puls, grany akustycznie na żywo przez Lutka, pojawiają się filtry, elektronika. Levitation jest ukłonem w stronę tak zwanego „nowoczesnego” brzmienia. 2. Proxima Parada Ważna dla mnie kompozycja, wieloczęściowa, z tym trwałym pochodem kwint które nie zapowiadają żadnego metrum choć zdają się być na cztery. Dopiero kiedy wchodzi bas - wyjaśnia sytuację. Ale kiedy niewinny słuchacz zaczyna czuć się bezpiecznie w podziale sześć ósmych wprowadzamy z Dorotą temat. Zarazem liryczny i pokrętny, który wywraca wszystko jednocześnie w zdumiewający sposób spajając całość. To, co do tej pory zdawało się istotą, okazuje się kontrapunktem trochę jak w szkicach Eschera... Część druga - to temat, którego nie radzę śpiewać sobie w domu, i trzecia, z folkową nieomal gitarą akustyczną i solówką basu... lubię takie złożone sytuacje, choć wolę z muzyce, niż w życiu. 3. Wciąż się śnisz Odsłaniam tę liryczną stronę, to właściwie piosenka bez słów. Gitara klasyczna... Nie jest dla mnie żadnym kompromisem, że się tu odprężamy i harmonicznie, i fakturalnie... znika perkusja, pojawia się bęben udu... dla wszystkich stęsknionych za piękną melodią. Może pary na koloniach będą się przytulać przy tej muzyce? Może jednak jeszcze nie tym razem? 4. Vicious Desire To ukłon w stronę dawnego Milesa z przełomu lat 60 i 70-tych. Nie na darmo jego przenikliwe oczy patrzą na mnie codziennie z portretu na ścianie... ale serio, nie ma wielu muzyków, którzy w swojej drodze mogliby pominąć tę fascynację. Temat w ciekawym współbrzmieniu głosu i klarnetu basowego a potem, choć melodia pozostaje w delikatnym dalekim planie, to już atakuje słuchacza na powierzchni sam żywioł, ekspresja i Henryk gra na sopranie shorterowskie solo... 5. Niedopowiedziane Pierwszy temat z Leszkiem, w klasycznym jazzowym składzie... Byliśmy z Anką w Toronto, gdzie przez nią i naszą historię z Patem Metheny poznałem Lindę Manzer, jedną z najwspanialszych lutniczek świata, która robi wszystkie akustyczne instrumenty dla Metheny’ego. Jej gitary to jest osobna kwestia w moim życiu. Charakter, klarowność, dusz... kupiłem wtedy jeden z jej instrumentów i Niedopowiedziane powstało zaraz potem. Ta gitara nieprawdopodobnie inspiruje, czasem siadam i wsłuchuję się w jej ton, prawie rozmawiam z nią, niesamowite... 6. In Between Być może najbardziej bezkompromisowy temat... „straszny” jazz, na siedem, smutne seksty, dużo czadu, Leszek na pianie... 7. NAP To nie jest muzyka do drzemki, mam nadzieję. Nieskomplikowany, jasny temat, który sam się tłumaczy. Często zabieram go ze sobą na sesje kolegów... taki mój „standard” w jakimś sensie. Może także dlatego jest tytułowy... Kubiszyn zagrał tu życiowe solo na basie. 8. Twist or Blues? Przez lata grałem w zespołach o bluesowym charakterze. Na gitarze też zaczynałem od bluesa... z Arturem (Lesickim z Funky Groove - przyp. wydawcy) potrafiliśmy grać po dziesięć godzin bluesy. Potem z Tomaszem Szukalskim grałem w Twist Bandzie. Ta kompozycja, będąca ukłonem wobec owych szczęśliwych czasów choć jest bluesem, to nie ma bluesowej formy dwunastotaktowej... ciekawa historia, stąd może te pytania w tytule? Tu nie bierzemy jeńców. W kodzie odbywa się regularna rzeź. To piosenka z tych „wesołych”. 9. Only a Night Away Jedna z naszych wielu ostatnio wspólnych kompozycji z Anią Jopek. Spotykamy się u niej i gramy... albo wykorzystujemy przerwę w próbie dźwięku, każda sytuacja jest pretekstem do muzykowania. Ta piosenka swoim charakterem najbardziej pasowała do płyty. Tekst napisała Nina Madhoo, która pracowała z Anią jako tłumaczka tekstów i coach językowy przy sesjach naszej angielskiej płyty Secret. 10. NAP (repryza) Wracamy już tylko w duecie z Leszkiem do tego utwór...... wyciszenie, chwila oddechu, pożegnanie. Tyle sam lider. Bliskie spotkania z każdą nutą zostawiamy słuchaczom. Tak, trudno uwierzyć, że NAP to pierwsza płyta Marka Napiórkowskiego. Czekaliśmy na nią piętnaście lat. Ale warta jest każdego z tych dni! POWRÓT DO PŁYTY |
© 2005-2013
www.marekNAPiórkowski.com
design ©
webmaster@mareknapiorkowski.com
fotografie © Rafał Masłow