bo

START AKTUALNOŚCI BIOGRAFIA KONCERTY DYSKOGRAFIA MULTIMEDIA PRASA KONTAKT FACEBOOK MYSPACE PRESSROOM

O nagrywaniu KonKubiNap
rozmowa z Maćkiem Wardą
magazyn Top Guitar, numer 2/2012

Witaj, miło, że znalazłeś chwile na rozmowę. Powiedz proszę na początku jak z perspektywy świata wygląda obecnie polska scena jazzowa i około-jazzowa. Chyba nie powinniśmy mieć żadnych kompleksów...

Zależy jak spojrzymy na to zagadnienie. Jeśli mówimy o obecności polskiej muzyki jazzowej na światowych rynkach muzycznych to nie jest zbyt różowo. Tak naprawdę duże nazwisko ma tylko Tomasz Stańko. Wydają płyty, koncertują i zauważalnie budują swoją pozycje poza granicami: Leszek Możdżer, Marcin Wasilewski czy Ania Jopek, z którą koncertowałem w obu Amerykach, Azjii i Europie... Wciąż jak zauważam jest trudniej zaistnieć międzynarodowo muzykom z tej części świata. Nie zmienia to faktu że mamy dużo bardzo zdolnych i interesujących artystów, grających na coraz wyższym poziomie.

Dzisiaj w temacie edukacji muzycznej młodzieży niewiele się chyba zmieniło – za Twoich czasów były warsztaty w Chodzieży i Puławach, teraz co prawda jest ich o wiele więcej, ale w szkołach pierwszego i drugiego stopnia nadal nie uczy się jazzu. Czy to błąd?

Mam wrażenie, że coć drgnęło w sprawach edukacji jazzowej w ostatnich latach. Jazzu uczy się w średnich szkołach na Bednarskiej w Warszawie i Szkole Muzyki Rozrywkowej i Jazzu we Wrocławiu. Ponadto powstaje wiele wydziałów muzyki rozrywkowej w akademiach muzycznych. Kiedyś wydział jazzu był tylko w Katowicach, dziś można studiować synkopowaną muzykę w niemal wszystkich większych miastach kraju. Ciągle jednak pozostaje niedosyt tego, że nie uczy się powszechnie improwizacji, która bardzo rozwija niezależnie od stylu muzycznego. Wielcy improwizatorzy tacy jak Bach czy Chopin pewnie współcześnie graliby jazz... :-)

W latach 90. tworzyłeś bardzo wiele z Arturem Lesickim. Duet Hand Made oraz Funky Groove, to najlepsze przykłady waszej współpracy. Co Was do siebie przyciągało?

Artur to wybitny muzyk i moja bratnia dusza. Znamy się od 7go roku życia, gramy razem od 12go. Na początku naszej muzycznej drogi razem uczyliśmy się, odkrywaliśmy krok po kroku piękno muzyki. Zawsze nasze wspólne muzykowanie dawało nam dużo radości i z racji wieloletniej przyjaźni cechowało się niemal telepatycznym porozumieniem. Najważniejszym naszym wspólnym projektem jest pewnie zespól Funky Groove, z którym nagraliśmy 2 docenione i nagradzane płyty, dwukrotnie byliśmy Elektryczną Grupą Roku w ankiecie Jazz Top czytelników pisma Jazz Forum oraz bardzo intensywnie koncertowaliśmy. Pierwsza płyta została wydana przez Polygram na całym świecie...

Czy dzisiaj również zdarza się Wam grać razem?

Tak. Czasami występujemy jako Funky Groove bądź w innych projektach. Lubimy to i nie powiedzieliśmy w tej sprawie jeszcze ostatniego słowa.

Jak trafiłeś do dream teamu Anny Marii Jopek? Czy można powiedzieć, że to dzięki niej stałeś się muzykiem światowego formatu?

Z Anią poznałem sie na warsztatach jazzowych w Puławach. Kilka lat później zaprosiła mnie do udziału w koncercie Szeptem, który został wydany na płycie. Spotkałem się tam na scenie z Wojtkiem Karolakiem, Tomaszem Stańko, Henrykiem Miśkiewiczem, Włodzimierzem Nahornym i wieloma innymi moim idolami. Od tamtej pory bardzo intensywnie współpracujemy. Na pewno bardzo dużo się nauczyłem przez te lata, choćby przez możliwość wspólnego grania z Patem Metheny, Richardem Bona, Mino Cinelu, Gonzalo Rubalcaba, Gilem Goldseinem i najlepszymi polskimi muzykami. Anna Maria jest moją bliską przyjaciółką i jedną z niewielu osób, które tak konsekwentnie realizują swoja pasje i miłość do muzyki.

W jednym z wywiadów przyznałeś, że lubisz biesiadować, co zresztą można zauważyć w zakładce Poza sceną DVD Anny Marii Jopek Farat. Nie są to jednak balangi z wyrzucaniem telewizorów przez hotelowe okna... Jazzmani muszą się bardziej szanować, czy te czasy już po prostu minęły? :-)

Po co od razu demolka... Nigdy mnie to nie kręciło. Za to wykwintne kolacyjki popite dobrym winem i okraszone inspirująca konwersacją - zawsze!

Porozmawiamy o Twojej ostatniej płycie KonKubiNap, która właśnie ma swoją premierę. W tym przypadku nie musiałeś chyba się szczególnie zgrywać z Robertem Kubiszynem i Cezarym Konradem, by złapać „chemię” przed nagraniami... brzmicie i gracie wybornie!

Dziękuje bardzo. Faktem jest, że znamy się z Czarkiem i Robertem wiele lat. Zawsze mieliśmy dużo radości ze wspólnego grania. To, co sprawia, że nasza muzyka brzmi spójnie i czasem interesująco wynika z naszego nastawienia na wzajemne słuchanie się. Muzyka improwizowana to przede wszystkim umiejętność słuchania i reagowania. Każdy koncert zagrany z tymi wybitnymi muzykami i przyjaciółmi jest inny i niepowtarzalny. Oj... to trio nie lubi się nudzić. :-)

Dlaczego zdecydowałeś się na materiał live, a nie studyjny?

Jesienią zeszłego roku zagraliśmy trasę koncertową po Polsce, podczas której rejestrowaliśmy niektóre koncerty. Po przesłuchaniu materiału uznaliśmy, że warto podzielić się tą muzyką z melomanami i tak doszło do wydania KonKubiNapu. Scena i studio nagrań to dwa zupełnie inne środowiska do tworzenia muzyki. Cieszę się, że nagraliśmy tę płytę podczas koncertów, bo jest ona zapisem prawdziwej muzyki granej "tu i teraz". Dzisiejsze narzędzia studyjne dają ogromne możliwości edycyjne, które często pozbawiają muzykę najważniejszych jej naturalnych elementów. Powstają płyty doskonałe i zarazem doskonale nudne. Na naszej płycie nie mięliśmy nawet pokusy poprawiania czegokolwiek, gdyż staliśmy bardzo blisko siebie na scenie i nie było separacji akustycznej. Bardzo się z tego cieszę.

Czy zobaczymy zatem kiedyś również DVD z koncertów promujących tę płytę?

Trudno powiedzieć, choć myślę, że DVD byłoby nawet lepszym świadectwem naszego muzycznego brojenia.

Są takie głosy, że w temacie tria gitara, bas plus bębny od czasów pierwszego i zdaniem wielu, najlepszego takiego składu - czyli Cream - niewiele można wymyślić. Jednocześnie jest to chyba najlepsza formuła do swobodnej muzycznej wypowiedzi. Jak Ty na to patrzysz?

Trio gitarowe to bardzo popularna formuła, choć w muzyce rockowej zazwyczaj poza trzema instrumentami był jeszcze wokalista. Granie muzyki instrumentalnej w tym składzie to niemałe wyzwanie, choć, jak słusznie zauważyłeś, granie w trio daje dużą swobodę improwizacyjną. Grając z kreatywnymi muzykami łatwo można zmieniać losy utworów, reagować na pojawiające się pomysły czy proponować zaskakujące rozwiązania. Z drugiej strony, im mniej instrumentów, tym trudniej stworzyć interesującą i mieniącą się kolorami muzykę - zwłaszcza w sensie formalnym.

Czy wybór kompozycji Jaco Pastoriusa Havona to obok ukłonu w stronę geniusza basu, również chęć sprawienia przyjemności Robertowi? Skąd ten wybór?

Faktem jest, że to właśnie Robert przypomniał nam o tym, nagranym wcześniej przez Weather Report utworze. Wszyscy jesteśmy wielkimi fanami Jaco, więc pomyśl grania Havony wydal nam się przedni.

Czy oprócz coverów są to nowe kompozycje, czy może niektóre tematy kołatały się w Twojej głowie latami?

Na płytę składają sie 4 przearanżowane utwory z moich poprzednich płyt (NAP 2005 i Wolno 2007), dwa utwory Czarka Konrada, Giant Steps Johna Coltrane'a, Havona Jaco Pastoriusa, zupełnie nowa moja kompozycja pod tytułem Mill.

Planujesz jakąś trasę promującą ten materiał?

Zebrać ten zespól nie jest łatwo... Wszyscy jesteśmy bardzo zajęci, ale liczę, że na początku przyszłego roku pojedziemy w trasę z tym materiałem.

Powiedz proszę kto z muzyków w ostatnich latach wywarł największy wpływ na Twoją muzykalność, wrażliwość i po prostu preferencje tego co chcesz grać i grasz.

Nie potrafię powiedzieć kto wywarł szczególny wpływ. Od lat inspirują mnie rożne odcienie muzyki. Miles Davis, Shirley Horn, Wayne Shorter, Prince, Joni Mitchell, John Scofield, Adam Rogers, Eddie Harris, Vince Mendoza, Ivan Lins, Pat Metheny, Scott Henderson, Sting, Derek Trucks, Peter Gabriel... długo by wymieniać.

Darujmy sobie szczegółowy opis sprzętu na jakim grasz, ale całkowicie nie unikniemy tego tematu :-) Jakie jest Twoje ulubione wiosło elektryczne na koncertach i w studio?

Mam wiele gitar, ale najczęściej gram na gitarze lutniczej John Suhr. 10 lat temu przywiozłem ja z Nowego Jorku i mimo trudnych początków polubiliśmy się bardzo. Jest to bardzo uniwersalny instrument, co pozwala mi grać na niej różne style. Poza tym oczywiście świetnie brzmi!

A gitary akustyczne?

Moje ukochane gitary z metalowymi strunami to dwa instrumenty kanadyjskiej lutniczki Lindy Manzer. Linda to wielka postać na światowej scenie lutniczej. Na jej gitarach grają m.in. Pat Metheny, Paul Simon czy Carlos Santana... Dzięki projektowi Anny Marii Jopek z Patem Metheny udało mi się ją poznać i kupić w konsekwencji te wspaniale instrumenty. Nie jest to łatwe, bo zazwyczaj czeka się na taką możliwość wiele lat...

Dziękuję za rozmowę!



© 2005-2013 www.marekNAPiórkowski.com
design
© webmaster@mareknapiorkowski.com
fotografie
©
Rafał Masłow