START AKTUALNOŚCI BIOGRAFIA KONCERTY DYSKOGRAFIA MULTIMEDIA PRASA KONTAKT FACEBOOK MYSPACE PRESSROOM

WYBIERZ OKRES wg płyty: Celuloid | UP! | KonKubiNap | Wolno | NAP



WYWIADY:

Rozmowa z Krzysztofem Inglikiem
magazyn Gitarzysta, numer 7/2007 (link do strony)

Wolno czyli wolność. Rozmowa z Markiem Romańskim
magazyn Hi-Fi i muzyka, numer 9/2007 (czytaj tutaj)

Każda gitara ma swój charakter. Rozmowa z Piotrem Nowickim
magazyn Top Guitar, numer 9/2007 (czytaj tutaj)

Ilekroć gram na gitarze, daję z siebie jak najwięcej. Rozmowa z Adamem Dobrzyńskim
Gazeta Prawna: Biznes Trendy, październik 2007 (czytaj tutaj)

O tym jak doszło do projektu Wolno. Rozmowa z Konradem Żywieckim
Jazz Forum, numer 11/2007 (czytaj tutaj)

Już myślę o swojej trzeciej płycie. Rozmowa z Przemkiem Dziubłowskim
Życie Warszawy, 14.02.2008 (czytaj tutaj)

Rozmowa z Sylwestrem Podgórskim z Polskiego Radia Koszalin
Hi-Fi Choice, 26.03.2008 (czytaj tutaj)

RECENZJE i RELACJE

W kawiarniany gwar jazz się wdał, Wiadomości24.pl, 08.02.2008, autor: Adam Widełka (link do strony)

Jazzowe Potyczki: Napiór w Morphine, Radio ŻAK 88,8 MHz, autor: Adrian Gawrysiak (link do strony)

miesięcznik
Audio, listopad 2007, autor: Marek Dusza (link do strony)

miesięcznik
Hi-Fi Choice, październik 2007, autor: Sylwester Podgórski (link do strony)

miesięcznik
Zwierciadło, sierpień 2007, autor: Daniel Wyszogrodzki (link do strony)

Nawiązania do ECM Records,
InfoMusic.pl, czerwiec 2007, autor: Marek Dusza (link do strony)

Ascetyczne piękno w Imparcie, portal DlaStudenta.pl, Wrocław (link do strony)

20 lat na scenie, Jazz Forum, nr 1-2/2010, autor: Monika Okrój (poniżej)

InfoMusic.pl, autor: Kamila Czerniawska (poniżej)

Muzykom wszystko wolno,
Rzeczpospolita, 24.01.2008, autor: Marek Dusza (poniżej)

miesięcznik
Hi-Fi i Muzyka, styczeń 2008, autor: Grzegorz Walenda (poniżej)

miesięcznik
Top Guitar, listopad 2007, autor: Piotr Nowicki (poniżej)

Jazz Forum, wrzesień 2007, autor: Piotr Iwicki (poniżej)

Po co się spieszyć?,
Twój Styl, wrzesień 2007 (poniżej)

Akustyczne granie mistrza Napióra,
Gazeta Wyborcza, Wrocław, 30 lipca 2007, autor: Adam Domagała (poniżej)



20 lat na scenie, Jazz Forum, nr 1-2/2010, autor: Monika Okrój

Podczas Wrocławskiego Festiwalu Gitarowego Gitara 2009 jeden z naszych najwybitniejszych polskich gitarzystów obchodził 20-lecie pracy artystycznej. Marek Napiórkowski jedynym takim koncertem w Polsce uczcił ten jubileusz na scenie Impartu 22 listopada.
Koncert był wyjątkowy z wielu względów. Napiórkowski do udziału zaprosił gości, z którymi, jak sam podkreślał, miał ogromne szczęście do tej pory współpracować. Na scenie pojawili się: Anna Maria Jopek, Dorota Miśkiewicz, Henryk Miśkiewicz, Artur Lesicki, a sekcję rytmiczną tworzyli Michał Tokaj, Robert Kubiszyn i Paweł Dobrowolski. Jubilat zaprezentował utwory z różnych albumów, o odmiennych charakterach brzmienia, a nawet stylach - wspomnienie zespołu Funky Groove, duetu z Arturem Lesickim jeszcze z wrocławskich czasów, projektów solowych NAP i Wolno, i wreszcie energetycznego Full Drive, oraz nagrań z Dorotą Miśkiewicz i Anną Marią Jopek.
Rotacja na scenie była spora, dzięki temu program koncertu był przekrojowy, przeplatany od czasu do czasu  wspomnieniami, życzeniami kolejnych muzyków, którzy nie kryli sympatii do solenizanta. Ania Jopek podczas muzycznego przekomarzania się z bohaterem wieczoru, okraszonego wymianą czułości, stwierdziła ze śmiechem, że to absolutnie nieprofesjonalne, biorąc pod uwagę ich zachowanie na scenie.
Koncert dopelniło uroczyste wręczenie jubilatowi Złotej Płyty za album Wolno, będące potwierdzeniem muzycznej dyspozycji naszego gitarzysty. Ta wspaniała atmosfera, doskonała akustyka i "drive", który towarzyszył muzykom - przyjaciołom sprawiły, że trzygodzinny koncert był jednym z najlepiej przyjętych wydarzeń festiwalu Gitara 2009.


InfoMusic.pl, autor: Kamila Czerniawska

Po nową płytę znanego polskiego gitarzysty jazzowego sięgnęłam z prawdziwą ciekawością. Znając jego wcześniejsze - bardzo różnorodne nagrania, a wśród nich między innymi ostatni elektryczny album NAP - nie wiedziałam czego od tego wszechstronnego muzyka mogę oczekiwać. Już po wysłuchaniu otwierającego album utworu The Long and Winding Road urzekło mnie akustyczne brzmienie instrumentu Napiórkowskiego. Ta ballada to jedna z piękniejszych pozycji Wolno. Utrzymana w podobnym choć może nieco spokojniejszym klimacie, kompozycja The Sum of All Days, gdzie partie flugelhornu gra Robert Majewski jest pozycją, która z pewnością przypadnie do gustu posiadaczom tej płyty.
Warto wiedzieć, że w nagraniu wzięli udział muzycy, których dokonania znają nie tylko zagorzali miłośnicy jazzu. Za instrumenty perkusyjne odpowiedzialny jest Mino Cinelu. Zaskakuje on słuchacza delikatnym i wręcz magicznym brzmienień swoich przeszkadzajek. Za ich sprawą ta płyta pełna jest momentów, które wychodzą poza jazzowe ramy nakreślone przez lidera. Szereg fortepianowych improwizacji odpowiedzialny jest zaś znakomity polski jazzman Michał Tokaj. W utworze Ravelo usłyszeć można Annę Marię Jopek. Jej wokaliza ciekawie współgra z subtelnym brzmieniem przeszkadzajek Cinelu.
Nic dziwnego, że ten album zatytułowany został po prostu Wolno. Ten tytuł w pełni odzwierciedla to, w jakim stylu nagrana została ta płyta, na której znajduje się szereg utworów, które swoją melancholijnością i liryzmem są jak balsam dla duszy. Pomysłodawca i twórca utworów na niej zawartych, Marek Napiórkowski po raz kolejny udowodnił, że jest muzykiem wysokiej klasy.


Muzykom wszystko wolno,
Rzeczpospolita, 24.01.2008, autor: Marek Dusza

Koncert kwartetu gitarzysty Marka Napiórkowskiego. W środku długiej, bo złożonej z 24 koncertów, trasie po Polsce gitarzysta Marek Napiórkowski zawita do jednego ze swoich ulubionych miejsc - Jazz Cafe w Łomiankach. Ten klub ma wyjątkową atmosferę sprzyjającą spontanicznej muzyce improwizowanej. Marek Napiórkowski, znany również z zespołu akompaniującego Annie Marii Jopek, koncertuje z muzykami, z którymi nagrał swój nowy album Wolno. Towarzyszą mu: pianista Michał Tokaj, kontrabasista Robert Kubiszyn i perkusista Michał Miśkiewicz. Tytuł Wolno nawiązuje do nastrojowego charakteru kompozycji Napiórkowskiego. Czy chodzi tylko o powolne tempo utworów? Nie, choć muzyk wie doskonale, kiedy przyspieszyć, by utrzymać dramaturgię. A może wszystko tu wolno? Tak, wszakże jest to muzyka improwizowana, w której jedno mocniejsze szarpnięcie strun czy silniejsze uderzenie w klawisze zmienia ekspresję i kierunek, w którym musi podążyć zespół. Ten album ma jeszcze jedną cechę, którą lubię i cenię najbardziej. Został zarejestrowany w studiu na żywo, bez nakładek i dogrywek. To znaczy, że na żywo zabrzmi bardzo podobnie. A skoro zagrają wytrawni improwizatorzy, można się spodziewać zaskakujących solówek. Jest i inny powód, dla którego warto wybrać się na koncert kwartetu Marka Napiórkowskiego. W programie znajdzie się z pewnością ballada Beatlesów The Long and Winding Road, w której muzycy pieszczą każdą nutę. To wybitna, zapadająca w pamięć interpretacja.


miesięcznik
Hi-Fi i Muzyka, styczeń 2008, autor: Grzegorz Walenda

Marek Napiórkowski album Wolno zaczął spokojnie, ale kompozycją z najwyższej półki, czyli The Long and Winding Road Lennona i McCartneya. Utwór Beatlesów gitarzysta gra oszczędnie, cedząc poszczególne nuty, jakby do każdej był od lat przywiązany. W tle Michał Tokaj delikatnie przygrywa na fortepianie, a Michał Miśkiewicz rytmicznie "szumi" na werblu i od czasu do czasu budzi do życia talerze. Robert Kubiszyn grzmi mocnymi, ale nienatarczywymi basami. Po wolnym wstępie tempo przyśpiesza, ale tylko na moment, w kompozycji The Sum of All Days. Rozpoczyna się część niemal w pełni autorska. Trąbka Roberta Majewskiego wprowadza podniosły, ale równocześnie melancholijny nastrój, a Michał Tokaj snuje w tle fortepianowe pasaże. Vietato Fumare to z kolei popis Roberta Kubiszyna. Jego kontrabas tworzy fundament, na którym Napiórkowski buduje gitarowe melodie i całkiem atrakcyjnie improwizuje. Towarzyszy mu Gregoire Maret na harmonijce ustnej. W nastrojowym utworze tytułowym pojawiają się klimaty ze ścieżek dźwiękowych starych filmów. Gościem specjalnym jest Anna Maria Jopek, współautorka kompozycji Ravelo, w której pojawiają się klimaty latynoskie, bliskie twórczości Jobima. Na zakończenie Maret przygrywa na harmonijce, jak to robią wieczorami na paryskich ulicach.


miesięcznik
Top Guitar, listopad 2007, autor: Piotr Nowicki

Płytą tą Napiór trochę zaskoczył, przynajmniej niżej podpisanego. Akustyczny album, pełen zadumy, melancholii, utwory toczące się "wolno" i mocno kontrastujące klimatem z tym wszystkim, co dzieje się wokół - to bardzo oryginalny pomysł. Użycie gitar Lindy Manzer to ryzyko narażenia się na porównanie z Patem Metheny'm, szczególnie gdy do gitar dołączy się tęskne "zawodzenie" harmonijki, jednak po kilku przesłuchaniach uważne ucho zauważy różnicę we frazowaniu, a przede wszystkim w konstrukcji utworów. Marek w zagrywkach bardziej przypomina mi Carltona, być może z racji blues-rockowego backgroundu i sesyjnych doświadczeń? Nasz topowy gitarzysta czuje się swobodnie w akustycznym otoczeniu, a otwarta forma utworów okazała się świetnym pomysłem. Muzyka płynie niczym rzeka - leniwie i wolno. Możemy do niej wejść, możemy słuchać szemrania tego strumyka, będąc obok, bo jest to muzyka uniwersalna, a - co ważne - ambitna i daleka od smoothjazzowej papki. Gwarantuje relaks wyższych lotów i nie pozbawiony intelektualnych ambicji. Świetnie zagrali goście: Robert Majewski na trąbce w The Sum of All Days, Michał Tokaj w Gotlandii czy Gregoire Maret na harmonijce w kilku utworach. Niezwykle precyzyjna i umiarkowana gra sekcji Michał Miśkiewicz, Robert Kubiszyn to także atuty tej płyty. Niebagatelną rolę odegrał realizator i autor masteringu Tadeusz Mieczkowski serwując nam iście "zachodnią" jakość. Polecam, Piotr Nowicki.


Jazz Forum, wrzesień 2007, autor: Piotr Iwicki

Zacznę z grubej rury. Jeśli macie iść do sklepu z zamiarem zakupu jakiejś ciekawej jazzowej płyty, jeśli macie ochotę wydać kilkadziesiąt złotych inwestując w piękno, jazz - sztukę, to śmiało rzućcie groszem za najnowszy album Marka Napiórkowskiego, spełnionej nadziei gitary naszego jazzu. Krążek Wolno bez wątpienia będzie ozdobą waszej kolekcji, a gdy włożycie go do szufladki odtwarzacza, zamieszka tam na dłużej.
Wolno to elegancja i zarazem powściągliwość, znane z krążków Pata Metheny'ego i Charlie'ego Hadena Beyond the Missouri Sky czy metheny'owsko-scofieldowskiego I Can See Your House from Here. To wspaniałe wyważenie między dobrym smakiem i muzyczną intuicją a nieprzeciętną wirtuozerią pohamowywaną przez inteligencję i szlachetność muzyków.
Napiórkowski zaprosił do studia artystów, którzy w sposób genialny dopasowali się do jego układanki. I choć obecność Gregoire'a Mareta, współpracownika Pata, jest tutaj nie mniej istotnym mostem łączącym ten krążek z metheny'owskim światem, co fakt korzystania przez Napiórkowskiego z akustycznej gitary, która wyszła spod rąk Lindy Mazer, to bardziej możemy mówić o brzmieniowym powinowactwie niż o jakimkolwiek zasłuchaniu czy stylowej kalce. Napiórkowski znakomicie dobiera i tworzy brzmieniowe mikstury, przez co nie korzystając z syntezatorów czy elektrycznych instrumentów, osiąga barwy zbliżone do tych, które jazz z rejonów fusion serwuje nam od lat. Ot, choćby połączenie unisonowe harmonijki Mareta z gitarą na tle fortepianu w Vietato Fumare (przed solówką Mareta zapnijcie pasy!) czy identyczna sztuczka w Gotlandii.
Album unosi się na falach emocji i brzmień płynnie, przez co pochodzące jakby z innej bajki Miró powiewające klimatami jazzu skandynawskiego, jak i melodyczno-strukturalnymi koncepcjami Aarona Coplanda (vide Billy the Kid) staje się nie tyle odskocznią, ile interludium do tematów lirycznych, skupionych, tonalnych. Takim "wtrąceniem" jest też obecność Anny Marii Jopek i Mino Cinelu w Ravelo, które na pewno może być promocyjną lokomotywą albumu w stroniących od jazzu rozgłośniach. Zabieg sprytny, choć moim zdaniem rozbijający spójność płyty, tym bardziej, że Ravelo obniża jej loty. Ale widać tak miało być, uszanujmy wolę szefa.
Pisząc o płytach jazzowych, unikamy słowa "piękno". Boimy się czy też wstydzimy? Pozwolę więc sobie użyć go choćby w stosunku do tytułowej ballady, która wnosi ten krążek na wyżyny nie tylko rodzimego, ale wręcz światowego jazzu. Gra Michała Tokaja, jak i Roberta Majewskiego - palce lizać. Pozwolę też w wypadku Beetween a Smile and a Tear i otwierającego albumu beatlesowskiego The Long and Winding Road. A co tam, pozwolę sobie użyć go w stosunku do całej płyty. Majstersztyk!


Po co się spieszyć?,
Twój Styl, wrzesień 2007

Co zrobić, by zatrzymać czas, a z nim niepowtarzalne chwile? Najlepiej włączyć płytę Marka Napiórkowskiego Wolno. Ludzie z branży nazywają go pierwszą gitarą Rzeczypospolitej. Najczęściej pracuje na sukces innych. Grał z Patem Methenym, Anną Marią Jopek, Dorotą Miśkiewicz. Na szczęście Napiórkowski czasem realizuje projekty autorskie. Druga po albumie NAP solowa płyta jest akustyczna. To świetny, nastrojowy, liryczny jazz.


Akustyczne granie mistrza Napióra,
Gazeta Wyborcza, Wrocław, 30 lipca 2007, autor: Adam Domagała

Ukazała się nowa płyta Marka Napiórkowskiego. Były jeleniogórzanin i wrocławianin, dziś mieszkaniec stolicy, zaprosił do współpracy znakomitych muzyków z Polski i Europy. Efekt tej pracy olśniewa.

Marek Napiórkowski idzie jak burza. Gra jazz (a jako muzyk sesyjny nagrywa dosłownie każdy gatunek muzyki, od popu po filmowe ścieżki dźwiękowe), komponuje, uczy. Karierę zawodowego muzyka rozpoczął we Wrocławiu. Na stałe gra w zespołach Anny Marii Jopek, Henryka Miśkiewicza i Doroty Miśkiewicz, regularnie współpracuje m.in. z Ewą Bem, Krzysztofem Ścierańskim. Z Arturem Lesickim współlideruje zespołowi Funky Groove, na dodatek ma własny kwartet - NAP.
Na swój autorski debiut muzyk znany z ponad setki płyt innych artystów czekał do 35. urodzin. Teraz, dwa lata od elektrycznego albumu NAP, Napiór - jak nazywają go przyjaciele - wydał kolejną płytę. Zupełnie inną od poprzedniczki, dużo dojrzalszą i - choć jest to muzyka bardzo wyrafinowana i kameralna - adresowaną do większego grona słuchaczy.
Ważna jest informacja, od której zaczynały się prasowe komunikaty o tej premierze: Napiórkowski całą muzykę zarejestrowaną na Wolno nagrał na gitarze akustycznej, zbudowanej przez znakomitą lutniczkę z Kanady Lindę Mazner. To instrument, który powstał w tej samej pracowni w Toronto, co słynne gitary Pata Metheny'ego - i ta zbieżność, duchowy, by tak rzec, patronat amerykańskiego geniusza, jest słyszalny niemal w każdej nucie. Wolno - której kręgosłupem jest współpraca grającego na gitarze akustycznej Napiórkowskiego i kontrabasisty Roberta Kubiszyna - nie jest jednak efektem epigońskiej postawy wobec słynnej płyty Beyond the Missouri Sky Metheny'ego i Charliego Hadena. Owszem, uroda i bezpretensjonalność melodii skomponowanych przez Napiórkowskiego przywodzi na myśl dokonania mistrza Pata, ale już pomysł na to, jak w tej dyskretnej poetyce wykorzystać perkusję (Michał Miśkiewicz), fortepian (Michał Tokaj), fluegelhorn (Robert Majewski) i harmonijkę ustną (Gregoire Maret), jest patentem autorskim i niepodważalnym walorem nagrania.
Marek Napiórkowski: - Wolno jest apoteozą chwili. Pochwałą czystego, akustycznego brzmienia i piękna, jakie w nim tkwi od zawsze.
Nic dodać, nic ująć. Wolno zachwyciło mnie przy pierwszym przesłuchaniu i nie przestaje zachwycać przy bodaj już trzydziestym. Ciągle odkrywam tę muzykę - tak pełną niuansów, a jednocześnie uwodzącą prostotą (pozorną, naturalnie, bo co się muzycy przy tych piosenkach namęczyli - to ich).
Osiem z dziewięciu utworów napisał sam Napiórkowski. Płytę rozpoczyna wersja beatlesowskiej piosenki The Long and Winding Road. Harmonię określają mocne, kontrabasowe nuty, rytm - "szurająca" perkusja, a całość oplata fortepianowy ornament.
W mrocznym The Sum of All Days temat grany jest na fluegelhornie przez Roberta Majewskiego. W nim najlepiej uwidacznia się kompozytorsko-aranżerski zamysł lidera: Napiórkowski, sam wirtuoz najwyższego lotu, często rezygnuje z zawłaszczenia całej muzycznej przestrzeni. Czasem całkowicie ustępuje pola innym - np. Vietato Fumare to popis Gregoire'a Mareta.
Z każdym następnym numerem jest jeszcze ciekawie i piękniej. Moje ulubione kompozycje to ballada tytułowa i piosenka Ravelo (z wokalizą Anny Marii Jopek zamiast słów), ubarwiona dyskretnym brzmieniem przeszkadzajek Mino Cinelu. Muzyka co jakiś czas wymyka się z ram nakreślonych przez kompozytora, oddalając się w rejony swobodnej, ale bardzo mądrej improwizacji. I to właśnie umiejętność oderwania się od tego, co w nutach, a potem bezpieczny powrót we właściwym momencie jest największym atutem tej płyty.




© 2005-2013 www.marekNAPiórkowski.com
design
© webmaster@mareknapiorkowski.com
fotografie
©
Rafał Masłow